poniedziałek, 6 stycznia 2014

14

     Imagin z Zayn'em jako bad boy'em. Nie wiem czy się udał. Mi coś nie styka, ale oceńcie sami. :D 
Pamiętajcie, jeżeli chcecie, aby powstał imagin na postawie słynnego Titanica... komentujemy poprzedni post! :) Przypominam o zasadzie, w której chodzi o to, że musi być co najmniej jeden komentarz, aby powstał kolejny imagin ;D


    Właśnie skończyłaś pracę. Tak! Na to czekałaś. Nienawidziłaś jej, a jednak chciałaś pokazać światu, że jesteś niezależna, nikt nie robi Ci łaski, umiesz zadbać o siebie. Jednak strasznie Cię to męczyło. Po woli wykańczało od środka. Twój chłopak proponował Ci, abyś rzuciła tę pracę. No tak, łatwo mu mówić, bo on jest bogaty. Posłuchałabyś go gdyby nie opinia na twój temat i te wredne komentarze fanek: "Jesteś z nim tylko dla jego pieniędzy, zdzira!"; "Bez niego jesteś nikim..."; "Jak ja Cię nienawidzę! Ty go tylko wykorzystasz i zranisz!". Bolesne, prawda? Udajesz, że nie zwracasz na nie uwagi, ale w rzeczywistości strasznie Cię to boli. Myśląc o tym uroniłaś jedną małą łezkę, która zleciała wraz z tuszem do rzęs. Na twoje szczęście podjechał po ciebie już czarny matowy sportowy samochód - A w nim?
Zayn- Cześć kocie, jak w pracy? - zapytał brunet.
T.I- Ehh, lepiej nie pytaj.. - wydusiłaś lekko.
Zayn- Mówiłem Ci już coś o tym, prawda? - rzekł patrząc na jezdnie z zimną krwią.
T.I- Zayn. I tak nie zrozumiesz... - zacisnęłaś wargi.
Zayn- Zrozumiałbym. Jakbyś w ogóle chciała mi powiedzieć. Dlaczego znowu płakałaś?
T.I- Nie płakałam, ani teraz, ani wcześniej. - spuściłaś wzrok.
Zayn- Nie kłam proszę... a ten tusz to sam Ci się rozmazał? Dziś nie pada więc nie masz na co zwalić. -powiedział z lekkim załamaniem w głosie, ale mimo to próbował tego nie okazywać.
T.I- Porozmawiamy w domu.
Zayn- Jak zwykle. - z nerwów przyśpieszył samochodem.
T.I- Przepraszam. - wyszeptałaś. - Błagam nie pędź tak. Przysięgam, że w domu wszystko powiem. Kocham Cię. - ponownie spłynęła Ci łza.
Zayn- Ja Ciebie też. - uśmiechnął się i na twoją prośbę zwolnił.
    Dojechaliście na miejsce. Wjechaliście do garażu, po czym podążyliście do domu. Zdjęłaś buty i kurtkę, po czym usiadłaś na kanapie czekając na twoją miłość. Chłopak ściągnął buty, po czym usiadł obok Ciebie z pokerową twarzą. "Słucham?" - wyszeptał tylko. Wszystko mu wyjaśniłaś. Między innymi to jak traktują Cię fanki i nie tylko one, że ludzie uważają, że nie kochasz go, ale jesteś z nim dla jego pieniędzy. Nawet we własnej pracy, w której zatrudniłaś się tylko po to, aby pokazać, że tak nie jest, obgadują Cię za plecami. Trochę czasu zajęła wam ta rozmowa. Wy wylałaś mnóstwo łez, a Zayn Cię cały czas pocieszał. Wreszcie postawił na swoim. Postanowiłaś zwolnić się z pracy. Następnego dnia już jej nie miałaś. Byłaś wolna, ale nie wiedziałaś na co ci to wyjdzie. Wieczorem położyłaś się spać rozmyślając o tym czy dobrze zrobiłaś zostawiając pracę. Teraz już i tak za późno. Czułaś jak brązowooki kładzie się za tobą, ale starałaś się nie zwracać na to uwagi. Objął Cię delikatnie w talii i zaczął cię całować po szyi. Mimo swojego dość strasznego wyglądu - był czuły i delikatny, a przynajmniej dla Ciebie.
T.I- Przepraszam. Nie teraz kochanie. Nie mam ochoty. - rzekłaś smutnym tonem.
Zayn- Nie ma sprawy kocie. - rzekł wyrozumiale, po czym wtulił się w ciebie od tyłu.
    Gdy Zayn już zasnął, a ty nadal wpatrywałaś się bezmyślnie w sufit, postanowiłaś to przerwać. Wstałaś i poszłaś do kuchni, aby napić się wody. Zobaczyłaś niewyłączonego laptopa na ławie. No nic. Przed wyłączeniem urządzenia postanowiłaś wejść na twitter'a. Obraźliwych tweet'ów zaczęło przybywać i wciąż się mnożyły. Nie wytrzymałaś. Zaczęłaś płakać, wiedziałaś, że to nie prawda, i że to nie twoja wina, ale byłaś bezsilna. Wzięłaś do ręki żyletkę, chwilę pomyślałaś, obejrzałaś ją dokładnie i.. zrobiłaś to. Może nie podcięłaś sobie żył, ale zrobiłaś parę dość widocznych krwawiących ran. Cięłabyś dalej gdyby nie to, że usłyszałaś krzyk za sobą.
Zayn- Boże! Co ty robisz?! Oszalałaś?! - Zaczął głośno mówić. 
    Krew spływała Ci po ręce. Próbowałaś zatamować ją zasłaniając drugą ręką, ale to nie dawało rezultatu.
Zayn- Dlaczego to zrobiłaś? Chciałaś umrzeć? Zostawić mnie? - pierwszy raz w życiu widziałaś jak po policzku zleciała mu łza. Jedna jego do kompletu miliona twoich. 
T.I- Nie chciałam się zabić, pomóż mi. - powiedziałaś dławiąc się łzami. 
    Brunet szybko zadzwonił po karetkę, ściągnął koszulkę i owinął Ci wokół ręki, aby choć trochę zatamować krwotok. Gdy karetka dojechała, dowiedzieliście się, że nie może z wami jechać. Widziałaś, że cierpi. Chłopak, który jest postrachem, który zazwyczaj trzyma pokerową twarz, własnie zmiękł. 
Na następny dzień rano przyjechał po Ciebie do szpitala po telefonie doktora. W sumie tylko zatamowali krew i opatrzyli Ci rękę przez noc. No i przeprowadziłaś rozmowę z psychologiem, ale stwierdził, że jesteś zdrowa psychicznie. Gdy tylko zobaczyłaś nadchodzącego chłopaka pobiegłaś w jego stronę i rzuciłaś mu się na szyję. On podniósł Cię i obrócił się razem z tobą. 
Zayn- Tęskniłem, wiesz? - spytał.
T.I- Przepraszam, to nie miało tak wyjść. Szłam tylko po wodę i..
Zayn- ... widziałem te wszystkie tweety. Już wszystko jest wytłumaczone i raczej ta sytuacja się nie powtórzy. - przerwał Ci.
T.I- Wiesz jak bardzo Cię kocham? - popatrzyłaś mu w oczy.
Zayn- Wiem księżniczko, ale już nigdy mi tego nie zrobisz. Obiecujesz? - spoważniał. 
T.I- Pocałuj mnie, a wtedy mogę Ci coś obiecać.
    Jak powiedziałaś tak zrobił. Złączyliście się w gorącym pocałunku. Co z tego, że przed szpitalem?
T.I- Powiedz mi, jak przemówiłeś tym hejterom do rozsądku?
Zayn- O tak.
    Powiedziawszy to uklęknął i wręczając Ci pierścionek i wypowiedział słynne zdanie: "Czy wyjdziesz za mnie?".

sobota, 4 stycznia 2014

13

    No hej, to ja po dłuugiej przerwie. Mam taki pomysł! Bo chciałabym napisać imagina -takiego dłuższego- na podstawie 'Titanic'a'. Tylko zadaję sobie pytanie. To jak,  przeczyta go ktoś? Jeżeli tak to zostawiamy komentarze, musi być min. 5 komentarzy, bo inaczej nawet nie tracę czasu :c Oczywiście będzie związany z One Direction. No chyba, że nie chcecie ;p


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Twelve


"No to dzisiaj mamy, aż dwie okazje do świętowania ;D
Pobiliśmy rekord w wyświetleniach w ciągu doby w BSE, no i to już 3 lata minęły od połączenia chłopców w One Direction. Chłopcy zasłużyli na taki prezent :)

Dzisiaj imagin będzie dość nietypowy. A może i typowy...? Nie wiem, to zdecydujecie wy, będzie on po prostu o całej piątce naszych chłopców : ) "- napisane 23 lipca 2013 roku xD

Przepraszam, że znowu zaniedbuję bloga, ale jestem taka niezorganizowana : o Tego imagina zaczęłam pisać 23.07.2013r, no a skończyłam... dzisiaj. 

Jeśli zaczynasz czytać włącz ------> piosenkę. Nie zwracaj uwagi na słowa, wczuj się w melodie i czytaj, a jak się skończy to replay  :d

    Znajdujesz się w jakimś lesie. W sumie to nie wiesz dlaczego i po co, ale jesteś tutaj. Wokół Ciebie unosi się jakby mgła. Ogółem.... jest noc. Jak się tu znalazłaś? To dla Ciebie jedna wielka zagadka. No i zadajesz sobie pytanie: "Gdzie mam iść?". No więc idziesz przed siebie, bo nie masz w sumie innego wyboru. Przecież się nie zgubisz, jeżeli już nie wiesz gdzie jesteś. Podążasz jakimiś chaszczami, trawa, jeśli można to tak nazwać, sięga Ci do kolan. Nagle coś łapie Cię za kostkę! Chcesz krzyczeć, ale nie możesz. Nie wydajesz z siebie najmniejszego dźwięku. Mimo szeroko otwartych ust, nie możesz. Musisz radzić sobie sama. Zaczynasz wyszarpywać się istocie i biegniesz, nadal bezustannie próbując krzyczeć. Oglądasz się wokół siebie. Widzisz tylko dość przezroczystą postać z błyszcząco czerwonymi oczami, która zdaje się, że wpatruje się właśnie w Ciebie.
[T.I]- Przepraszam, wie Pan/Pani, gdzie jestem?- powiedziałaś nerwowo przełykając ślinę.
    Postać nie odezwała się, ale tak jakby lewitowała w twoją stronę, razem z mgłą. Była niebezpiecznie blisko. Zatrzymała się przed twoją twarzą, po czym wydała z siebie dźwięk. Nie był on miły dla twojego ucha. W sumie to był pisk, taki cieniutki pisk, który drażnił twoje uszy. Rzuciłaś się na ziemię próbując zatkać uszy rękoma. Twoje cierpienie zachwycało ją. Tak jakby czerpała z tego energię. No i mdlejesz. Ocknęłaś się w jakimś pomieszczeniu, był w nim kominek. Leżałaś na ziemi, przykryta płachtą. Nadal nie było to znajome. Podniosłaś się i ruszyłaś w kierunku wyjścia, właśnie uchylałaś zwisające z góry frędzelki, które były tu zamiast drzwi, ale nagle po drugiej stronie ktoś stanął. Nie był to człowiek. Postać ta była dość wysoka, miała niebieski kolor skóry, ogon, sterczące uszy, i czarne jakby splecione włosy zwisające wzdłuż głowy. Przez chwilę wpatrywałaś się z w nią ze zdziwieniem.
[T.I]- Kim jesteś? Gdzie ja jestem? Wytłumaczy mi to ktoś wreszcie?- spytałaś lekko wkurzona.
[Postać]- Cześć, jestem Joe. Znalazłem Cię gdy usłyszałem jednego z mrocznych. Znowu chciał najzwyczajniej urządzić sobie ucztę. Masz szczęście, że mnie spotkałaś.- zaczął tłumaczyć.
[T.I]- Jakich mrocznych? Dlaczego ja jestem w tym "lesie"?- przerwałaś mu.
[Joe]- Ech, długo by tłumaczyć, a ty i tak tu długo nie zostaniesz...-kontynuował.
[T.I]- Ale dlaczego? JA NIE CHCĘ TAM WYCHODZIĆ!- krzyknęłaś.
[Joe]- Nie o to chodzi. Masz za dużo pytań... Niebawem przekonasz się, o co mi chodzi. Jesteś tu, bo muszę Cię ostrzec. Uważaj na zasadzki i pułapki. Żegnam.-pożegnał się grzecznie.
                                                      **WYŁĄCZ MUZYKĘ**
    Nagle wszystko zaczęło się rozmazywać, a Ciebie coś drapało w ... stopy?
    No tak. Obudziłaś się we własnym ciepłym łóżeczku, a twój kociak Houston, chyba ostrzył pazurki, na twoich nogach.
[T.I]- Houston szkrabie! Dlaczego się tu wdrapujesz i.... a w sumie to dziękuję za wybudzenie mnie z tego koszmaru, kocie!- zaczęłaś drapać go po brzuchu.
    Usiadłaś na brzegu łóżka, przeciągnęłaś się, założyłaś kapcie, no i ruszyłaś w stronę szafy. Gdy ją otworzyłaś, wszystkie ubrania wyleciały na podłogę. Wybrałaś więc te, które były Ci na chwilę obecną potrzebne, a resztę ponownie niedbale wrzuciłaś do mebla. Odziałaś się i pobiegłaś na dół, aby się najeść. Myślałaś, że inni jeszcze śpią, ale myliłaś się, ponieważ na zegarku widniała godzina 11.36. Twoja mama stała już przy kuchence i gotowała obiad, tata był w pracy, a młodszy brat? Oczywiście, że było słychać "a masz!", "już nie żyjesz!", "giń!", więc gdzie mógł być twój brat...
[Mama]- O! Widzę, że śpiąca królewna już wstała. - Uśmiechnęła się do Ciebie.
[T.I]- Tak, tak.- zaczęłaś szperać w lodówce, poszukując resztek ze śniadania.
[Mama]- Ej, tylko się nie obżeraj bo niedługo obiad.
[T.I]- Ehe.. Niedługo, czyli 2 godziny...- rzekłaś jedząc parówkę z serem i przygryzając bułką.
[Mama]- Wiesz co.. Weź parę funtów z portfela i idź do sklepu, na stole leży lista zakupów potrzebnych mi do obiadu, ok?- Spytała mama.
[T.I]- O tak.... Wiedziałam mamo, że jesteś taka miło, bo zaraz mnie o coś poprosisz... No, ale co poradzić, pójdę.- odpowiedziałaś leniwie kończąc śniadanie.
   Po chwili wchodziłaś już do sklepu. Ochroniarze byli jacyś rozkojarzeni, ale nie zwracałaś na to uwagi. Weszłaś, wzięłaś już połowę artykułów, no i  chciałaś wejść w regał obok, ale zauważyłaś tam One Direction.Gdy ich tam ujrzałaś, nie chciałaś podchodzić, żeby wstydu sobie nie narobić, jednocześnie chciałaś ich poznać. Gdy już podeszłaś po to co chciałaś, czyli mianowicie czekoladę, przez przypadek zrzuciłaś łokciem, parę paczuszek żelków, a to niestety było słychać.Całe 1D zwróciło na Ciebie uwagę. No poza Harry'm, który już wcześniej Cię zauważył. Pozbierałaś to i szłaś do kasy.
[Lou]- Cześć! Jesteśmy...- zaczął.
[T.I]- Tak, wiem. Zbłaźniłam się.- przerwałaś.
[Harry]- Wcale nie.
[Zayn]- Zapnij rozporek. - Powiedział odwracając wzrok.
[T.I]- Po co do mnie zagadaliście? - zaczerwieniłaś się i odwracając się na moment zapięłaś rozporek.
[Harry]- Wiesz, jesteś....- zaczął, ale nie dokończył.
[Lou]- Wiesz co, ochroniarze nas wołają, masz tu kartkę z numerami telefonu.. jak będziesz chciała, to po prostu dzwoń.- Powiedział, po czym pobiegli niczym dzieci za ochroniarzami.
    Poszłaś do kasy, zapłaciłaś, wróciłaś do domu.
*2 tygodnie później*
    Już jakiś czas piszesz z każdym z chłopców. Ty polubiłaś ich, oni Ciebie i jest kolorowo. Najbardziej rozumiesz się jednak z Harry'm. Nie wiesz czemu, ale macie tą nić porozumienia między sobą. Byliście już nawet na jednej randce. Dzisiaj miała odbyć się kolejna. Ubrałaś się więc w jedne ze swoich ulubionych ciuchów, wypachniłaś perfumę  i mogłaś iść. Spotkanie miało się odbyć u niego w domu, ponieważ chłopcy dzisiaj szli na imprezę, więc Harry miał wolny czas. Podeszłaś do pięknych drewnianych drzwi i zapukałaś. Ku twojemu zdziwieniu otworzył, Zayn?
[T.I]- Hej?- powiedziałaś ze zdziwieniem- Przyszłam, bo jestem umówiona na randkę z Harrym, a o ile wiem, to wy mięliście iść na imprezę.
[Zayn]- No tak, tak, ale ja zostałem, ponieważ nie mam ochoty. No wiesz nie czuję się na siłach..- tłumaczył brunet.
[T.I]- Ok, a gdzie jest Harry?- spytałaś niepewnie- Poszedł zamiast Ciebie, czy co?
[Zayn]- No, eeee, nie, nie. Wiesz.... Harry poszedł... po coś do sklepu! Tak, właśnie, zabrakło mu tam czegoś do tego. Wiesz randki.- nerwowo mówił brązowooki.
[T.I]- Ok. To ja może przyjdę później?
[Zayn]- Nie, nie. Wiesz co? Poczekamy na niego razem.- gestem ręki zaprosił Cię do środka.
[T.I] - No dobrze. - weszłaś.
    Zayn ugościł Cię na wygodnej skórzanej sofie, po czym usiadł koło Ciebie. Nie wiedziałaś jeszcze co się szykuje.
[Zayn] - A więc, czy czujesz coś do Harry'ego? - spytał.
[T.I] - A to jakiś wywiad, czy co? - zaśmiałaś się.
[Zayn] - Nie, skądże, całkiem poważnie pytam.- rzekł przybliżając się do Ciebie.
[T.I] - Zaczyna robić się trochę niezręcznie, wiesz? - powiedziałaś patrząc w ścianę.
[Zayn] - Nie, dlaczego? - zapytał chłopak, bawiąc się twoimi włosami.
[T.I] - Zayn przestań! O co Ci chodzi?! - krzyknęłaś na niego.
[Zayn] - Ciiii... Zdecydowanie za dużo mówisz. - położył Ci palec na ustach i zmierzał do pocałunku.
    Wyrwałaś się i zaczęłaś głośno krzyczeć.
[T.I] - Aaaaaaaaaaaaa! Zayn, odbiło Ci?! Przyszłam na randkę z Harry'm, czyli chcę się widzieć z Harry'm, a nie obściskiwać się za jego plecami z kim popadnie! Może i znamy się od bardzo krótkiego czasu i nie jesteśmy ze sobą, ani nic takiego, ale zależy mi na nim... I może to się wydawać dość śmieszne, ale ZALEŻY MI NA HARRY'M! Rozumiesz?! - Wydarłaś się.
    Nagle usłyszałaś za sobą klaskanie. Odwróciłaś się, a za tobą stała reszta członków zespołu One Direction wiwatując Ci.
[T.I] - Ale jak..... E.... Wy... Impreza... Harry.... Sklep... O co chodzi? - spytałaś zdezorientowana.
    Opadłaś na fotel i złapałaś się rękoma za głowę.
[Niall] - Tym razem mogę ja wytłumaczyć? - blondyn skierował pytanie do chłopców.
[Chłopcy] (razem) - Jasne!
[Niall] - No to tak, zacznijmy od tego, że my zawsze dziewczyny, na których nam zależy poddajemy testowi. Właśnie jesteś jedną z nich... - mówił ze spokojem.
[T.I] - Komu na mnie zależy? - wtrąciłaś się.
[Niall] - ... Nie przerywaj proszę. - kontynuował. - Test ten polega na tym, iż jeden z członków zespołu, nie licząc tego, z którym dana dziewczyna się umawia, tak jakby zaleca się do niej. Jeśli ona mu ulegnie, znaczy, że nie zależy jej na tym z kim obecnie spotyka się. Ty akurat moja droga, zdałaś ten teścik.
[T.I] - Wow, Niall! Jak "mądrze" to ująłeś. A komu na mnie tak zależy? Skoro temu, z którym się spotykam to... Harry? - spojrzałaś się w stronę loczka.
    Szatyn podszedł do Ciebie, spojrzał Ci głęboko w oczy.
[Harry] - Może to głupio brzmi, bo znamy się dopiero 2 tygodnie, ale ja już wiem, że Cię kocham. - złapał Cię za rękę.
[Lou] - No to my wychodzimy gołąbki.. Chodźcie chłopaki! - no i wyszli.
[T.I] - Może to zabrzmi jeszcze bardziej głupio, ale ja też Cię kocham Harry.
    Po tych słowach zielonooki złączył was bardzo namiętnym pocałunkiem, który ty odwzajemniłaś.
Teraz już wiesz co znaczyły końcowe słowa niebieskiej istoty z koszmaru, które brzmiały "Uważaj na zasadzki i pułapki. Żegnam.".
   
Mam nadzieję, że się podoba.
Pamiętajcie, że musi być chociaż 1 kom., aby na stronie zaistniał kolejny imagin. Z góry dziękuję ;D

piątek, 28 czerwca 2013

Eleven

    Ten imagin, będzie trochę związany z moim złym nastrojem. Wiem, że was to nie interesuje, ale miałam dziś włamanie na facebook'a. Widziałam kto to robił, ale nie byłam w stanie nic zrobić. Powtarzanie ciągle słowa "Przestań" nie pomagało. Rzeczy, które były tam zawarte były dla mnie bardzo nie przyjemne, z treścią o.. no sami wiecie czym. No i zostało to wysłane do wielu moich znajomych, oraz do chłopaka, który mi się podoba.No i ten imagin będzie nawiązywał do tego właśnie tematu. Dziękuję za czytanie mych imaginów.

Do czytania imagina puść  piosenkę, a jak się skończy to jeszcze raz : )

    Właśnie wróciłaś do domu ze swojej drugiej już randki, wspólnie spędzonej z twoim chłopakiem Niall'em. Nie byliście długo parą. To dopiero 3 dni odkąd jesteście razem. Byliście przyjaciółmi od dziecka, ale obaj ukrywaliście dość długo uczucia. Teraz.... udało się. Jesteście w pięknym związku.
    Ten dzień spędziłaś niesamowicie. Blondyn zabrał Cię do lunaparku, myślałaś, że nic nie jest w stanie popsuć Ci tak pięknego dnia. W głowie nuciłaś sobie, piosenkę usłyszaną w parku zabaw. Ciągle chodziła Ci po głowie lecz nie znałaś tytułu. Jako, że nie mogłaś przeżyć bez komputera, od razu weszłaś na facebook'a. Może nie byłaś, aż tak uzależniona, ale choć na chwilę musiałaś sprawdzić, co się dzieje w świecie. Gdy portal się włączył  zdziwiłaś się z lekka, ponieważ miałaś 12 powiadomień,  6 wiadomości i kilka zaproszeń do grona znajomych. Nie wiedziałaś o co chodzi. Weszłaś w zaproszenia i wszystkie zaakceptowałaś, ponieważ nie byłaś przeciwna nowym znajomością. Weszłaś w wiadomości, ale ich treści były bardzo prowokujące, wręcz sprośne. Kliknęłaś więc w znaczek powiadomień, po czym weszłaś na swoją tablicę, na której zobaczyłaś post. A więc ktoś włamał Ci się na konto... Nie miałaś pojęcia, kto to mógł być. Zaczęłaś czytać komentarze. Łzy spływały Ci po policzkach.
Jared *****: No to za ile dajesz? :3
Mick *******: Jestem chętny na takie zabawy, wpadaj kiedy chcesz. ♥
Angela ****: Ale z Ciebie tania dziwka, zdradzasz swojego chłopaka i jeszcze ujawniasz to na facebook'u!
Pitter *****: Rżnąłbym Cię, aż iskry by leciały. ! <3
    Komentarzy tego typu było wiele, wiele więcej. Razem było ich 72. Załamałaś się. Treść tego posta brzmiała: "Kocham się z tobą zabawiać na boku misiu. Mogłabym robić to z tobą całymi dniami. Sorry Niall, prostaku!". Nie chciałaś, aby twoje kochanie to zobaczyło, przecież to nie ty napisałaś. Publikowałaś wiele postów, aby zaprzeczyć temu, iż ty napisałaś takie głupoty. Tamten post usunęłaś. Ale nawet do nowych postów pojawiały się sprośne komentarze. Nie wiedziałaś co robić. Nagle zadzwonił twój chłopak. Miałaś telefon pod ręką, a z obawy o reakcję, z nerwów, rzuciłaś telefonem o ścianę. Rozpadł się, ale nie interesowało Cię to, wolałaś płakać. Twoja starsza siostra, która ma pokój obok Ciebie chyba to usłyszała, bo weszła do twojego pokoju.
[Siostra]- Co się stało [T.I]? - zapytała ze spokojem.
[T.I] - NIE WIDZIAŁAŚ POSTA NA MOJEJ TABLICY?! - wykrzyczałaś w płaczu.
[Siostra] - Widziałam, ale ten ktoś chyba nie przepada za tobą. - powiedziała nadal stonowanym głosem.
[T.I] - NO CO TY KU*WA NIE POWIESZ?! - wrzeszczałaś jeszcze głośniej.
    Nagle rzuciłaś poduszką w stronę drzwi krzycząc.
[T.I] - WYJDŹ Z TEGO POMIESZCZENIA!
    Makijaż spływał Ci ze łzami na twoją ulubioną białą bluzkę, ale miałaś wszystko gdzieś. Położyłaś się na łóżku i zasnęłaś. Następnego dnia zadzwonił budzik i obudził Cię. Zaraz musiałaś wychodzić do szkoły. Szybko poszłaś wziąć prysznic, ubrałaś się i bez śniadania pobiegłaś do szkoły. Niestety budzik był źle ustawiony i pomyliły Ci się godziny. Dotarłaś, aż 1,5 godziny przed czasem. Usiadłaś pod salą i nie chciałaś o niczym myśleć. Nagle przeszedł Niall. Zdziwiłaś się, że jest tak wcześnie.
[T.I] - Dlaczego tak wcześnie przyszedłeś? - Powiedziałaś wpatrzona w podłogę.
[Niall] - Pomagałem nosić sprzęty. Nie cieszysz się? - Spytał smutny.
[T.I] - I to bardzo. A nie jesteś na mnie wściekły ? - Spytałaś.
[Niall] - Za to, że ktoś Ci się włamał na konto na facebook'u? No coś ty, wierzę Ci i kocham całym sercem.
    Blondyn musnął twoje usta, swoimi. Rozmawialiście jeszcze długo aż do początku lekcji.
    Po skończonych lekcjach, oboje poszliście w różne strony. Oczywiście na pożegnanie niebieskooki przytulił Cię. Szłaś tą drogą co zwykle, ale na nieszczęście spotkałaś tam kolegów z klasy. Przechodziłaś koło nich obojętnie, ale jeden złapał cię za pośladki.
[Kolega 1]- Ej kochanie ! Czas na ruchanie! - Krzyczał z radością na twarzy.
[Kolega 2] - Wracaj tu, nie uciekaj.
[T.I] - Możecie mnie zostawić?- wyszeptałaś.
[Kolega 2] - Haha, nie. Skoro tak lubisz zdradzać swojego pedałka, to ja mogę z tobą robić jedno dzień i noc. - uniósł brwi.
    Uciekłaś jak najszybciej do domu. Weszłaś do wanny podsunęłaś rękaw wyżej. Wzięłaś maszynkę do golenia swojego taty, wyjęłaś z niej żyletkę i lekko się wahałaś, czy zrobić to czy nie, ale wreszcie krew była wszędzie. Zaczęłaś wołać o pomoc, bardzo tego żałowałaś, ale już byłaś bezsilna. Nie mogłaś nic, a nic zrobić. Płakałaś. Chciałaś, żeby wszystko było jak dawniej. Nie wytrzymałaś ... Ostatni obraz przez Ciebie widziany to Niall i twoja mama, którzy wchodzą do łazienki, mama płakała, wybiegła jak by czegoś szukała, blondyn do Ciebie podszedł zaczął szeptać przez łzy: 'Co ty najlepszego zrobiłaś? Nie rób mi tego, zostań ze mną. Potrzebuję cię.'. Widziałaś mamę z telefonem, ale wszystko zaczęło się rozmazywać.
    Budzisz się w białej sali, po woli otwierasz oczy, nie wiesz co się dzieje, gdzie jesteś co się stało. Nagle mężczyzna odziany w białą szatę, wbiegł z radością na twarzy, i krzycząc. "Dzwońcie po rodzinę! Wreszcie się obudziła, jest nadal z nami!". Nie wiedziałaś o co mu konkretnie chodzi. Usiadł koło Ciebie i zaczął Ci tłumaczyć, wszystko od początku.
[Lekarz] - Zaczęło się tak, dwa lata temu odebraliśmy panią z domu, ponieważ po tym jak się pani pocięła, a zrobiła to pani w złych miejscach, szansę na przeżycie były słabe. Mogła pani umrzeć. Leżała pani w śpiączce przez dwa lata. Rodzina oraz chłopak przychodzili w odwiedziny, rozmawiali do pani, ale pani tylko spała. Nic więcej. Ale teraz, wszystko będzie dobrze. Cieszymy się, iż jest pani znowu z nami. ! - Powiedział uśmiechając się.
    Po jakimś czasie do pokoju wbiegła twoja rodzina i chłopak. Oczywiście to on podszedł jako pierwszy dał Ci soczystego buziaka i przytulił ostrożnie.
[Niall] - Tęskniłem... Ja na Ciebie czekałem, wiesz? - Powiedział ze łzami w oczach. - Czułem, że mnie nie zostawisz.
    Potem rodzina zapłakana witała Cię jakbyś wyjechała gdzieś i wróciła po 10 latach. I tak byłaś mocno wstrząśnięta tym faktem, że byłaś tyle czasu w śpiączce. Widać, po coś istniejesz na tej ziemi, a ty dobrze wiesz po co. Żeby kochać Niall'a.
    Gdy nabrałaś sił wypuścili Cię ze szpitala, byłaś już dorosła, tak jak twój partner. Ludzie ze szkoły co rusz przychodzili, aby Cię przepraszać. A ty byłaś taka, że nie mogłaś im nie wybaczyć. Oczywiście, po jakimś czasie zaręczyłaś się z Niall'em. Nie miałaś zamiaru nigdy więcej przejmować się takimi rzeczami. Oczywiście, skasowałaś konto na portalach społecznościowych, bo sądziłaś, że odkąd chłopak jest z tobą, po prostu tego nie potrzebujesz.

Chyba z lekka nie wyszedł, ale starałam się. To jest takie tematyczne, między innymi też o takim nękaniu.
Ze mną aż tak tragicznie nie jest. No i oczywiście ja się nigdy nie cięłam, nie tnę i nie mam zamiaru.
   Dziękuję za czytanie moich imaginów. Zapraszam do komentowania :D

wtorek, 23 kwietnia 2013

Ten

 Witam! Już dawno nie pisałam, ponieważ czekałam na chociaż 1 komentarz i taki  się znalazł. Bardzo cieszę się, gdy komentujecie, bo wiem, że ktoś czyta, bo jeśli nie czytacie, to nie mam po co pisać. Dziękuję, wam, że jesteście ze mną. :)

Tak, w ogóle to ostatnio nachodzą mnie takie Hazzowate. :D 

SŁOWNICZEK:
*bryczesy - spodnie do jazdy konnej;
*sztyblety - buty do jazdy konnej;
*boks - nie chodzi tu o dyscyplinę sportu, tylko pomieszczenie w stajni, gdzie konie są zamknięte, aby np. no spać. xD Jeśli nadal nie wiecie, wpiszcie w google.pl! :)
*gniada - jest to maść konia, koń, który tą maść ma jest brązowy, nie rudy! Rude lub jasnobrązowe konie mają maść kasztanowatą - tak się nazywa. Natomiast te są ciemniejsze i posiadają "skarpetki", czyli przy kopytach na nodze mają np. białą, albo czarną, tak zwaną "skarpetkę". Oczywiście może być więcej, niż jedna. ;
*kopystka - do czyszczenia kopyt konia;
*czaprak - "to coś", co kładzie się pod siodło, zazwyczaj. :) 
*strzemiona - zwisające "cosie", w które jeździec ' wkłada nogi'.
*stęp / kłus / galop / cwał - chody konia od najwolniejszego do najszybszego.



    Jesteś zwykłą nastoletnią dziewczyną. Mieszkasz w Londynie, odkąd wyprowadziłaś się wraz z rodzicami z Polski. Jednak jest coś, co wyróżnia Cię spośród szkoły. Mianowicie, twoi rodzice prowadzą stadninę z końmi. Jak zwykle wstałaś rano o godzinie 9:06. Tak, dla Ciebie ta godzina to rano, ponieważ nie nawidzisz wcześnie wstawać. Właśnie tydzień temu zaczęły się wakacje, więc mogłaś pospać. Poszłaś przemyć twarz i zęby, następnie splotłaś włosy w luźnego koka, po czym przebrałaś się z pidżamy w jakąś wygodną jasno-różową bluzkę na ramiączkach z napisem "Horse Mommy", do tego czarne bryczesy i zaciągnęłaś na nie niebieskie skarpetki w kratkę. No bo właśnie tak się jeździ. Ruszyłaś do kuchni, ale byłaś sama w domu, ponieważ rodzice pewnie prowadzili jazdy ludziom. Wzięłaś parę gryzów kanapki leżącej na stole, po czym otrzepałaś ręce z okruszków. Nie była to przypadkowa kanapka, ponieważ zazwyczaj rano mama zostawia Ci uszykowane śniadanie, bo wie, iż ty jesteś zbyt leniwa i sama sobie go nie zrobisz, więc mogłabyś chodzić głodna pół dnia. Popiłaś śniadanie pysznym sokiem z pomarańczy. Po skończonym już posiłku, ubrałaś sztyblety, po czym poszłaś do stajni. Weszłaś do budynku, ale było praktycznie pusto. Wszystkie konie, albo mają jazdę, albo są na padoku. Wiedziałaś, że jest jeden jedyny, który bez twojej wiedzy nie uczestniczy w jazdach. Podeszłaś do pozornie pustego boksu, na którym było zdjęcie pięknego gniadego konia, a obok niego napis "Harry". Zapukałaś w drzwi od boksu.
[T.I] - Cześć kochanie! - krzyknęłaś.
    Nagle zza wejścia do środka wychyliła się głowa twojego konia, który na twój widok zarżał ze szczęścia. Ty natomiast lekko otworzyłaś, dolną część wejścia, bo górna to kraty, które już wcześniej ktoś otworzył. Gdy weszłaś od razu zamknęłaś za sobą 'drzwiczki'. Przytuliłaś się do jego ciepłej szyi oraz poklepałaś go. Założyłaś mu na głowę fioletowy kantar, przypięłaś do niego uwiąz i wyprowadziłaś go przed jego boks, po czym przywiązałaś do miejsca przeznaczonego na przypinanie koni. Wzięłaś szczotki, kopystkę oraz inne rzeczy potrzebne do wyczyszczenia twojego rumaka. Po chwili lśnił. Miał już pięknie rozczesaną grzywę i ogon. Poszłaś do siodlarni po ogłowie, siodło, czaprak i owijki. Czaprak i owijki były w kolorze turkusowym. Pięknie czyste, bo niedawno je prałaś. Odziałaś swego konia, wyglądał przepięknie. Wyciągnęłaś z kieszonki bryczesów telefon i zrobiłaś zdjęcie. Miałaś dobry aparat w telefonie, więc zdjęcie wyszło cudowne.
[T.I] - Będziesz na fejsie, ty mój przystojniaku. - zaśmiałaś się.
    Wzięłaś wodze w rękę, ruszyłaś w stronę zabudowanego białymi barierkami terenu, który znajdował się na dworze. Oczywiście twój kochany zwierzak, szedł za tobą. W sumie nie miał innego wyjścia, gdyż trzymałaś go za wodzę. Otworzyłaś barierkę, aby wprowadzić podopiecznego, zarzuciłaś mu wodze na szyję i na chwilę puściłaś, bo musiałaś zamknąć barierkę, a na to potrzebowałaś dwóch rąk. Wiedziałaś, że Harry by Ci nie uciekł. A tak w ogóle, to dlaczego Harry? Ma tak na imię, ponieważ jesteś directionerką. Chciałaś nazwać go imieniem, któregoś z twoich idoli. Minimalnie faworyzowałaś Harry'ego, dlatego gdy dowiedziałaś się, że urodził się źrebak, który będzie twój i mogłaś go nazwać, bez wahania, nadałaś mu imię Harry. Nieważne. Właśnie wsiadasz na niego. Miałaś już lewą nogę w lewym strzemieniu, kolejną przekładałaś i już byłaś na górze. Regulowałaś strzemiona, złapałaś odpowiednio wodzę i ruszyłaś stępem na około terenu. Nie był on wielki, bo służył do jeżdżenia. Nie był też mały, bo trzeba mieć miejsce. Najważniejsze, aby nie mówić na niego padok, bo na padoku konie biegają luzem. Oczywiście jest ogrodzony. Nie obchodziło Cię, że w koło chodzi wiele ludzi i podziwia jak jeździsz. Dla Ciebie liczyło się tyko to, że jesteś tutaj z Harry'm. Współpraca.! Na to najbardziej zwracałaś uwagę. Gdy konik już się rozchodził dałaś mu łydkę, czyli sygnał, iż już może przyśpieszyć. Szybko zrozumiał, bo już po chwili, jechałaś kłusem. Ludzie tylko przechodzili obok, albo stali ze zdziwieniem. Co prawda w kłusie bardzo łatwo wysiedzieć, więc dla Ciebie to nie żadna fatyga, ale dla amatorów, którzy uczą się dopiero podstaw wygląda dość trudno. Nie prawda, łatwiutko jest. Dzisiaj był taki jakiś większy tłok niż zwykle, nie powiadomiono Cię czemu, więc trochę, rozpraszała Cię ta myśl. No, ale nic, teraz jesteś zajęta. Musisz myśleć nad tym co robisz. Następnie po jakiś szesnastu, dość dużych, kłusowanych kółkach, albo bardziej "jajach", bo ten teren był prostokątny. Przyszła pora na galop. No, to jest już większy wyczyn, ale nie dla mnie. Jechałaś i jechałaś, aż do chwili, w której ujrzałaś kolesia podobnego do Harry'ego Styles'a z One Direction. Zdziwiłaś się, ale pomyślałaś, że to raczej nie on, bo co taka gwiazda robiłaby tutaj. W stadninie. Mimo wątpliwości, przeszłaś do stępa, aby móc się bardziej przyjrzeć postaci. Opierał się o barierkę, z zafascynowaniem wpatrując się w Ciebie. Podjechałaś na swoim wielkim rumaku.
[T.I] - Przepraszam, ja Pana chyba już znam. - byłaś taka zszokowana, że nie mogłaś sobie przypomnieć kto to!
[Harry] - Tak? - spytał z dziwnym uśmieszkiem na twarzy.
[T.I] - No nie dosłownie, ale... - wszystko zaczęło się przypominać - TAK! To ty jesteś Harry Styles z One Direction, ale co ty robisz w takim miejscu!?
[Harry] - Ciszej, nie chcę robić wielkiego rozgłosu. Dzisiaj kręcimy sceny do filmu i chcieliśmy mieć coś z końmi. Może i to dziwne, ale oryginalne. - Uśmiechnął się szeroko.
[T.I] - Co w tym takiego oryginalnego.?
[Harry] - Bo mało gwiazd ma sceny z końmi, a z resztą, bardzo chcieliśmy pozdobywać trochę doświadczeń.
[T.I] - Haha. To dlaczego nie jesteś z innymi chłopakami, tylko stoisz i wpatrujesz się we mnie? - spytałaś poważnie zdziwiona.
[Harry] - Chłopcy poszli do właścicieli, aby wszystko pozałatwiać, a patrze się na Ciebie, bo jest na co. - uśmiech nie znikał mu z twarzy.
[T.I] - Nie, nie ma na co. Nic specjalnego. - Tym razem odwzajemniłaś uśmiech i lekko się zarumieniłaś.
[Harry] - A ty często tu bywasz?
[T.I] - No poza tym, że tu mieszkam.? Bardzo.
[Harry] - Ty tu mieszkasz? - zdziwił się.
[T.I] - No w sensie, że nie w stajni. - zaśmiałaś się ponownie- Jestem córką właścicieli.
[Harry] - Wow! Serio?
[T.I] - No, a co w tym dziwnego?
[Harry] - To muszę przyznać, że chyba będę tu wpadał częściej.
[T.I] - Dlaczego.? Spodobały Ci się konie?
[Harry] - Tak, owszem, ale pewna osoba, z którą właśnie rozmawiam również. - na jego twarzy pojawił się zalotny uśmiech.
    Byłaś zdezorientowana, a nawet się uszczypnęłaś, aby sprawdzić, czy to nie sen. Właśnie Jeden z twoich idoli wyznał Ci, że spodobałaś mu się? Byłaś w totalnym szoku. Nie wiedziałaś co powiedzieć. Nagle zadzwonił telefon. Była to mama, która dopiero oznajmiła Cię o wizycie zespołu, odparłaś, że już się dowiedziałaś. Twoja rodzicielka oznajmiła, że do filmu trzeba chłopców trochę poduczyć, aby chociaż usiedzieli na koniu. Dla jednego z nich brakowało trenera, a ty byłaś doświadczona, więc poprosili, właśnie Ciebie. Tobie przypadł Harry. Nie narzekałaś. Podeszłaś do niego i powiedziałaś mu o zaistniałej sytuacji. On nie krył, że mu się to podobało.
[Harry] - To od czego mam zacząć?
[T.I] - Harry, jeśli mogę tak do Ciebie mówić? - spytałaś.
[Harry] - Jasne. Ty możesz mówić jak chcesz. - było widać, że z tobą flirtuje.
[T.I] - No, to zacznijmy od tego, że w dżinsach na konia nie wsiądziesz.
[Harry] - Ale dlaczego?! Nie mam nic innego. -oznajmił.
[T.I] - To strasznie nie wygodne, a ja w sumie mam bryczesy w sam raz na ciebie.
    Nie mogłaś zostawić konia samego, a właśnie przechodził stajenny, więc poprosiłaś go, aby przez chwilę popilnował twojego słoneczka. Zgodził się natychmiastowo. Lekko pociągnęłaś, więc Harry'ego za nadgarstek.Widać było, że podobała mu się twoja stanowczość. Stanęliście właśnie pod drzwiami twojego domu i właśnie miałaś je otworzyć kiedy Harry rzekł.
[Harry] - Ale jesteś tego pewna?
[T.I] - Tak, jestem. Do nauki będzie Ci wygodniej, uwierz. Jak będę kręcić do filmu przebierzesz się.
[Harry] - Skoro tak, to zaufam Ci. - powiedział niepewnie.
[T.I] - No i o to chodzi.
    Weszliście razem krętymi schodami do twojego pokoju. Nie obeszło się bez pochwały przez Harry'ego twojego pokoiku, ponieważ na ścianach widniało wiele plakatów One Direction. Było widać, że chłopak czuje się tu swobodnie, bo od razu usiadł na łóżko. Ty grzebałaś w szafie szukając bryczesów dla niego. Znalazłaś, odwróciłaś się w jego stronę. On główną uwagę kierował na Ciebie, był wpatrzony niczym głodny w kromkę chleba.
[T.I] - No widzę, że już się rozgościłeś. Haha. Łap! - krzyknęłaś rzucając mu ubranie i śmiejąc się.
[Harry] - Mam się tutaj przebrać? Dla mnie to nie problem, ale wiesz.. nie wiem czy chcesz patrzeć.
[T.I] - To wiesz co, ja wyjdę przed drzwi, ty się przebierz i zawołaj jak skończysz.
    Wyszłaś za drzwi i czekałaś na szanownego Pana Styles'a. Rozmyślałaś też, co w tym momencie robi pozostała 4 chłopców z zespołu. Każdy ma osobnego trenera i, że akurat loczek trafił się mnie. Usłyszałaś swoje imię z pokoju, więc weszłaś.
[Harry] - To ma być takie obcisłe?
[T.I] - Nie przesadzaj! Leży jak ulał!
[Harry] - Co zrobić ze spodniami?
[T.I] - Połóż na moim łóżku. Potem po nie wrócisz. - doradzałaś.
[Harry] - Dobrze. To chodźmy "Pani Trener". - uśmiechnął się zalotnie.
    Doszliście już i podziękowałaś za przypilnowanie twojego konia, stajennemu. On tylko się uśmiechnął i poszedł dalej pracować.
[T.I] - Naszedł ten czas kiedy, ktoś inny niż ja Cię dosiądzie. Kocham Cię. - mówiłaś do konia.
[Harry] - Wiesz, chyba jeszcze za krótko się znamy, ale ja też... - nie zdążył dokończyć.
[T.I] - Mówiłam do konia głuptasie. - uśmiechnęłaś się, a Harry minimalnie posmutniał, ale nie chciał dać tego po sobie poznać.
    Pocałowałaś konia w głowę i tłumaczyłaś Styles'owi jak ma dosiąść konia. Po chwili już na nim siedział. Dałaś mu parę wskazówek i prowadzałaś go w koło trzymając konia, po paru kółkach puściłaś. Ufałaś swojemu zwierzakowi na tyle,  że miałaś pewność, iż nie zrobi gościowi krzywdy.
[T.I] - Patrz, jedziesz sam. Nie trzymam Cię.
[Harry] - Serio?! - powiedział szczęśliwy lecz przerażony.
[T.I] - Tak, całkiem poważnie. - powiedziałaś wyciągając ręce do góry, aby chłopak uwierzył, że nie trzymasz rumaka.
[Harry] - Jej! - słodziutko się uśmiechnął ukazując dołeczki.
[T.I] - Harry, to zasługujesz na nagrodę, kochanie moje!
[Harry] - Ja? - spytał podnosząc ku górze jedną brew.
[T.I] - Nie, ten pod tobą. - uśmiechnęłaś się.
[Harry] - A ja też chcę nagrodę.! - powiedział kapryśnie.
[T.I] - Okej, jeśli lubisz cukierki bananowe dla koni. - powiedziałaś.
[Harry] - Nie, ale buziak od takiej słodkości jest lepszy niż cukierki bananowe. - kontynuował udając obrażonego.
[T.I] - To chodź, jeśli pomożesz rozebrać mi konia to może, coś uda się wskórać.
[Harry] - "Rozebrać mi konia"? Hahaha. - roześmiał się Styles.
[T.I] - Ehhh.. Nie to nie.
[Harry] - Ja przepraszam! Pewnie, że pomogę! - zrobił przepraszającą minkę.
    Po chwili stał już na ziemi. Na początku czuł się dziwnie, ale po chwili się przyzwyczaił. Ostatnia część "ubioru" zwierzęcia została zdjęta, a konik lśnił po ponownym czyszczeniu. Zaprowadziłaś go do boksu i pożegnałaś się z nim. Słońce zaczęło już zachodzić. Wyszliście ze stajni kierując się do domu, ale przeszkodziła wam w tym czwórka pewnych chłopaków. Zaczęli się przekrzykiwać jak to było fajnie, jak super. Uspokoiłam ich mówiąc, że konie się przestraszą. Zaczęli wypytywać się Harry'ego kim ja jestem. Przedstawił mnie reszcie zespołu. Czułam jak moje marzenia się właśnie spełniają. Chłopcy zaczęli mówić, że muszą iść, bo bus na nich czeka i, że jeszcze się spotkamy. Mimo to Harry oznajmił, iż wróci taksówką, bo chce jeszcze się przebrać i poczekać na "nagrodę". Zespół nie ogarniał o co chodzi, ale Paul ich wołał, więc ruszyli zostawiając przyjaciela. Wy udaliście się do twojego pokoju, ponieważ loczek musiał się przebrać. Weszliście zatrzaskując za sobą drzwi. Harry zaczął ściągać z siebie bryczesy.
[T.I] - Poczekaj, to ja może wyjdę, bo mnie za jakiegoś pedofila jeszcze weźmiesz? - powiedziałaś.
[Harry] - Nie, nie trzeba, mi to nie przeszkadza.
[T.I] - Okej, jak tam sobie chcesz, ale żeby nie było.
    Usiadłaś na kanapie i grzebałaś w telefonie. Zielonooki już po chwili miał na sobie swoje spodnie, a te od ciebie oddawał z wdzięcznością.
[Harry] - To może nagroda? - uniósł brwi.
[T.I] - Jakiś dyplom, albo coś? - mówiłaś zakłopotana.
[Harry] - Wiesz, raczej całus.
    Podniósł cię za rękę z łóżka i przyciągnął do siebie. Przybliżył swoją twarz do twojej i już chciał Cię pocałować, ale nagle... odsunęłaś się.
[Harry] - Jeśli tego nie chciałaś mogłaś powiedzieć. - rzekł ze smutkiem, patrząc w podłogę.
[T.I] - Ja nie chciałam Cię urazić, to  nie tak. - powiedziałaś z żalem podnosząc mu głowę za podbródek.
[Harry] - To o co chodzi? Wytłumacz mi, a ja zrozumiem.
[T.I] - Nie, to ty sobie wyobraź. W jeden dzień spełniają się prawie wszystkie twe marzenia, a pod koniec najlepszego dnia w życia twój idol oczekuje pocałunku od Ciebie, a ty nie chcesz się ośmieszyć, bo nigdy się nie całowałaś i nie umiesz tego robić... - łza spłynęła po twoim policzku.
[Harry] - O nic się nie martw. Nie ośmieszysz się. Może i to dziwnie brzmi, bo znam Cię dopiero jeden dzień, ale spotykajmy się jak najczęściej. Poznajmy się. Może zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi, albo nawet więcej. Nie bój się. - otarł twoją łezkę.
    Po chwili delikatnie złączył wasze usta, jakby bał się odrzucenia. Gdy zauważył, że odwzajemniasz pocałunek, lekko go pogłębił. To był twój pierwszy pocałunek i z pewnością najpiękniejszy.
[T.I] - No ja nie wiem, czy przyjaciele tak robią.
[Harry] - Oj tam, oj tam. - przytulił się do Ciebie.
    Chociaż dopiero go poznałaś, miałaś przeczucie, że to nie będzie przelotna znajomość. W jego ramionach, czułaś, że możesz osiągnąć wszystko!

__________________________________________________________________________________

Taki długaśny mi wyszedł, ale co poradzić. Na górze słowniczek, ponieważ nie wszyscy jeżdżą konno i niektórych pojęć mają prawo nie znać. Sama jeździłam, piękny sport. Skoro się podoba = komentarz, a jeżeli się nie podoba = komentarz. Wyraźcie swoją opinię, bo nie będę pisać, jeśli nikogo tu nie będzie. To by było bez sensu. :))

Dziękuję, że ze mną jesteście! ♥

piątek, 22 lutego 2013

Nine

    Cześć. To znowu ja i znowu piszę tego bloga, którego nikt nie komentuje. To nie jest miłe, ponieważ ja pisząc imagina wysilam się dla was. Poświęcam mój czas, a tu nawet zwykłego "fajne" albo, że się tak wyrażę "chujowe". Gdzie ta motywacja? ;-;

    Jesteś z Harrym w związku od 2 lat. Kochasz go nie za to, że jest sławnym Harry'm Styles'em z One Direction, ale jako zwykłego chłopaka. Oczarowały Cię te dwa śliczne dołeczki, uśmiech, ta piękna iskra w oku. Przy nim czułaś się, bezpieczna, szczęśliwa. Kochałaś go najmocniej na świecie. Mówiliście sobie o wszystkim. Czasami oczywiście wyjeżdżał w trasy i na koncerty, ale zawsze po powrocie przyjeżdżał do Ciebie. Ostatnio coraz częściej wyjeżdża. Macie dla siebie coraz mniej czasu.
    Właśnie byłaś w pracy, gdy zrobiło Ci się słabo. Jako, że pracowałaś w sklepie z ciuchami złapałaś się szybko regału, ale obraz stał się mniej wyraźny. Nagle upadłaś na podłogę i leżałaś nieprzytomna. Obudziłaś się w szpitalu. Okazało się, że twoja szefowa zadzwoniła po karetkę gdy usłyszała huk i zobaczyła, że leżysz na podłodze. Leżysz w białej sali, a obok Ciebie twoja najlepsza przyjaciółka, [I.N.P]. Pierwsze myśli, które Cię zadręczały to 'gdzie jestem?' i 'gdzie Harry?'. Cieszyłaś się, że chociaż [I.N.P] jest przy tobie. Nagle do pomieszczenia wszedł lekarz i miał do przekazania informację w cztery oczy. Niestety przyjaciółka musiała wyjść. Byłaś zestresowana. Przez głowę przeszło Ci co najmniej tysiąc myśli. Nagle facet w białej szacie wypowiedział słowa: 'Pani nie jest na nic chora. Pani jest w ciąży.' Byłaś zszokowana. Nie wiedziałaś co powiedzieć więc się nie odzywałaś. Okazało się, że to już trzeci miesiąc. Po dwóch dniach zostałaś wypisana do domu. Bałaś się powiedzieć o tym Harry'emu, ale musiałaś, bo to on był ojcem. Napisałaś do Harry'ego, że musicie się spotkać. Umówiliście się na dziś wieczór do parku. Spotkaliście się na tej właśnie ławce, na której się poznaliście. Tyle wspomnień. Harry podszedł, ale zachowywał się inaczej niż zwykle. Był skrępowany jakby coś ukrywał. Usiedliście na ławce.
[T.I] - Cześć kochanie... Muszę Ci coś powiedzieć.
[Harry] - No dobrze, powiedz. - powiedział przeciągając chłopak.
[T.I] - Harry. Mogę Cię najpierw o coś spytać?
[Harry] - Ok.
[T.I] - Czy ty mnie jeszcze kochasz?
[Harry] - No pewnie, że tak.
[T.I] - Kłamiesz. - w twoich oczach pojawiły się łzy i zaczęły spływać Ci po policzkach. Chciałaś je ukryć. Chłopak kiepsko kłamał, nie wychodziło mu to w ogóle. Odsunęłaś się od niego. - Ty mnie już nie kochasz. Kiepsko kłamiesz. - Teraz płakałaś już nie ukrywając tego.
[Harry] - Ale to nie... No... Ja...
    Próbował zaprzeczyć, ale mu to nie wyszło. Pobiegłaś do swojego mieszkania. Krzyczał, abyś go posłuchała i biegł za tobą, ale go zgubiłaś. Weszłaś do swojego mieszkania usiadłaś pod drzwiami, schowałaś twarz w dłonie i płakałaś jak dziecko.Nagle ktoś zaczął pukać do twoich drzwi i wykrzykiwać twoje imię z prośbą o otworzenie drzwi. Ty jednak nie dałaś znaku życia. W końcu pukanie przestało rozlegać się po mieszkaniu. Siedziałaś w domu i nie odzywałaś się do świata. Harry dzwonił i pisał SMSy, że wszystko wytłumaczy, ale ty nie chciałaś go widzieć. Wreszcie wzięłaś się w garść, ale z Harry'm nie utrzymywałaś kontaktu. Wręcz go unikałaś. Widziałaś czasami w telewizji jakieś gale chłopaków, ale przełączałaś na kolejne kanały, ponieważ wspomnienia wracały. Mijały miesiące.

*4 lata później*

    Nim się obejrzałaś zleciały już cztery lata. Urodziłaś zdrową dziewczynkę i nadałaś jej imię Dracy. Była Ona szczęśliwą i pełną życia trzyletnią dziewczynką. Z czasem coraz bardziej przypominała Ci Harry'ego. Miała zielone oczy, dwa piękne dołeczki, ten piękny uśmieszek i loczki. Była taka podobna do ojca. Nie chciałaś nawet o tym myśleć. Kochałaś ją najbardziej na świecie. Żyłaś tylko dla niej. Nie miałaś innego partnera. Byłaś zrażona do związków. Bałaś się, że znowu stanie się to samo. Dziś postanowiłaś udać się z córeczką do parku, aby puszczać latawiec. Kupując latawiec kruszynka wybrała różowy z napisem 'Lady'. Ruszyłyście dróżką do parku, oczywiście Dracy po drodze chciała lody. Kupiłaś jej gałkę lodów truskawkowych i podążałyście dalej. Doszłyście do parku, wytarłaś jej buźkę chusteczką i wyciągnęłaś latawiec. Puściłyście go w powietrze i dałaś go Dracy. Mała trzymała, ale nagle zawiał wiatr i latawiec pofrunął co tchu do przodu. Dziewczynka się rozpłakała. Zaczęłaś ją uspokajać i mówić, że kupisz jej nowy. Po chwili uspokoiła się i poszłyście usiąść na ławkę. Wyjęłaś ciastko z torby i dałaś córeczce, a ta zaczęła jeść jakby ktoś miał jej zaraz zabrać. Spojrzałaś na dróżkę z dwóch stron. Po jednej szła para zakochanych. Od razu przypomniał Ci się ten moment. I zauważyłaś, że siedzisz na tej właśnie ławce. Gdy para podeszła bliżej was uświadomiłaś sobie, że to Harry z... Nie wiedziałaś kto to był. Po chwili poznałaś tą osobę. To była Taylor Swift. No tak. Czytałaś o tym w internecie 3 lata temu, ale starałaś się o tym zapomnieć. Próbowałaś oglądać się w inne strony, ale chłopak Cię zauważył. Zaczął coś mówić do Tay, a ona mu odpowiadała, ale robili to w taki sposób, że nic nie słyszałaś. Dracy jakby nigdy nic siedziała spokojnie i jadła ciastko. Myślałaś, że przejdą obok i nic sobie z Ciebie nie zrobią, ale się myliłaś.
[Taylor] - O patrz Harry! Ona już sobie zrobiła dziecko. - zgrywała się Tay.
[Harry] - Cicho!
    Ty kazałaś siedzieć twojej malej kruszynce na ławce i powiedziałaś, że zaraz wrócisz. Po czym podeszłaś do Tay i Harry'ego.
[T.I] - No wiesz, po pierwsze: skąd ty mnie znasz?! Po drugie nie zrobiłam sobie dziecka tylko to jest córka twojego Harry'ego.
    Hazz patrzył na was jak wryty i się nie odzywał.
[Taylor] - To niemożliwe! Harry. NIE MÓWIŁEŚ MI DO CHOLERY, ŻE MASZ DZIECKO!
[Harry] - Ciszej bądź. Nie mówiłem, bo sam nie wiedziałem.
[Taylor] - O! Czyli nie wiesz z kim sypiasz, tak?!
[Harry] - Z [T.I] byłem zanim jeszcze Cię poznałem.
[Taylor] - A ja żałuję, że Cię poznałam. Nie chce Cię już znać! Byłam z Tobą tylko dlatego, że chciałam się wypromować, a teraz mam to gdzieś!
    Swift odeszła, a ty widziałaś jak Harry'emu pojawiają się łzy w oczach. Nagle podbiegła do Ciebie córeczka.
[Dracy] - Mamo! Mówilaś, ze wrócis, a jesce Cię nie ma. Balam się sama siedziec.
[T.I] - Już dobrze kochanie. Przy mnie możesz czuć się bezpieczna. A ty zadowolony z siebie jesteś?
[Harry] - Ja nie wiedziałem, że mam córkę.
    Zaczęłaś powoli odchodzić, a Harry zaczął płakać.Widziałaś, że jest mu przykro i żałuje.
[Dracy] - Mamo, a co to za pan?
[T.I] - A nieważne kochanie.
[Dracy] - On ma takie same locki jak ja.
[T.I] - No widzisz. Jakoś się złożyło.
    Wróciłyście do domu. Dracy pobiegła bawić się lalkami. A ty włączyłaś internet. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłaś otworzyć. Tam stał Harry z bukietem róż i misiem.
[Harry] - Ja przepraszam, wiem, że byłem głupi. Wybacz mi.
[T.I] - Tak, ja też wiem, że byłeś głupi. I co myślisz, że przyjdziesz raz z kwiatami i ja Ci wszystko wybaczę?
[Harry] - Ja mogę tak przychodzić codziennie, nawet parę razy dziennie, ale wybacz mi. Ja Cię nadal kocham. I naszą córkę też. Mogę chociaż ją zobaczyć?
[T.I] - No pomijając fakt, że zostawiłeś mnie samą w ciąży i z dzieckiem, to i tak to jest twoja córka. Więc wejdź.
     Szatyn wręczył Ci bukiet.
[Harry] - Proszę. To dla Ciebie. Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz. Ja Cię nadal kocham, nie mogłem o tobie zapomnieć, bo nadal Cię kochałem, kocham i będę kochał.
[T.I] - Niestety, ale ja też Cię nie przestałam kochać, mimo tego co mi zrobiłeś. Ale skąd mam mieć pewność, że znowu tego nie zrobisz?
[Harry] - Zaufaj mi.
    Nie musiałaś mówić nic więcej bo zielonooki złączył wasze usta namiętnym pocałunkiem.
[Harry] - Mogę zobaczyć naszą córkę?
[T.I] - No pewnie. Chodź.
    Zaprowadziłaś Harry'ego do pokoju małej Dracy. Dziewczynka spojrzała na niego i podeszła wyciągając rączkę, a on uklęknął przy niej.
[Dracy] - Ceść, jestem Dracy.
[Harry] - Cześć, jestem Harry i jestem twoim tatą.
    Mała spojrzała na Ciebie. Uśmiechnęła się, weszła Harry'emu na kolana przytuliła go i powiedziała niezwykłe słowa.
[Dracy] - Zawse chcialam mieć tate.
    Wzruszyłaś się.
    Po pewnym czasie mała przyzwyczaiła się do swojego taty, a ty i Harry znowu byliście razem. Dobrze spisywał się jako ojciec i już na chwilę obecną mąż.

wtorek, 15 stycznia 2013

Eight

Cześć macie tutaj pierwszą część imaginu o Niallu. Bardzo się cieszę, że mój blog odwiedza coraz większa liczba osób, ale boli mnie to, że nie zostawiacie po sobie komentarzy. :(


    Był zimny jesienny wieczór. Siedziałaś samotnie na kanapie oglądając jakąś kreskówkę. W domu panowała cisza, gdyż byłaś sama w domu. Nie lubiłaś siedzieć sama. Nagle dostałaś SMS'a od swojego przyjaciela Nialla "[T.I]! Mam wolną chatę, może masz ochotę do mnie przyjść? :D". Baz wahania odpisałaś "Spoko, spoko :) Już idę.". I tak nie miałaś co robić, bo rodzice byli w pracy. Pobiegłaś do swojego pokoju, nałożyłaś na siebie niebieskie rurki, biały top i różową koszulę w kratę. Przy wyjściu wzięłaś brązową torebkę i różowe conversy. Szłaś ulicą, na której było bardzo ciemno. Nagle za tobą zgasła lampa, a do następnej było 50m. Ruszyłaś szybkim krokiem, ale poczułaś czyjąś rękę na swym ramieniu. Całkiem skamieniałaś. Stałaś przez chwilę nieruchomo, ale postanowiłaś, że się odwrócisz. Zrobiłaś to, ale nikogo już tam nie było. Serce biło Ci mocniej. Ruszyłaś ponownie do przodu. W jednej chwili krzaki zaczęły się ruszać. Miałaś już strach w oczach.  Jednak ku twojemu strachu z krzaków wyszedł Louis. Spanikowana zaczęłaś krzyczeć i się śmiać.
[Lou] - Wystraszyłem Cię?
[T.I] - NO! I to jak!
[Lou] - Przepraszam to miał być żart. A tak ogólnie, to gdzie się wybierasz o tej godzinie?
[T.I] - Powiem, ale ty musisz powiedzieć czemu do cholery siedziałeś w krzakach?
[Lou] - A tak szedłem się przejść wieczorkiem, no i zauważyłem Ciebie, i dalszy ciąg zdarzeń już znasz... Teraz ty.
[T.I] - Ide do Nialla, bo mnie zaprosił. 
[Lou] - A no tak! Bo on chce teraz...
[T.I] - Co chce? Dokończ Louis.
[Lou] - Nie. I tak już za dużo powiedziałem. To ja już może pójdę w swoją stronę, bo.... Kevin na mnie czeka! Pa!
[T.I] - Okej... Pa?
    Idąc do przyjaciela całą drogę myślałaś o słowach Lou. Zaszłaś już i zadzwoniłaś dzwonkiem.  Chłopak podszedł do furtki otworzył ją i zaprosił Cię do środka. Weszłaś, ale w twoich oczach widoczne było wielkie zdziwienie. Wnętrze było bardzo nastrojowo przygotowane. Był stół ze świecami, talerze, kieliszki, sztućce były ładnie ułożone na białym obrusie i grała romantyczna muzyka. Zawstydziłaś się i zarumieniłaś. Okazało się, że chłopak zaprosił Cię na romantyczną kolację przy świecach. Uważałaś, że ubrałaś się zbyt na luzie na taką okazję, ale co miałaś zrobić? To miało być tylko przyjacielskie spotkanie. Blondyn zaprosił Cię do stołu podając danie, które sam przyrządził. Do kieliszków nalał wina i zasiedliście patrząc sobie w oczy. Gdy już zjedliście chłopak podszedł do Ciebie, zza pleców wyciągnął czerwoną różę, do której była przyczepiona karteczka w kształcie serca. Na karteczce napisane było 'Na znak twojej urody'. Chłopak wręczając Ci ją klęknął. 
[Niall] - [T.I]. Chciałabyś zostać moją dziewczyną? Przepraszam, jeżeli nie to uszanuję twoje zdanie, ale ja tak dłużej nie mogę. Wiem, że się przyjaźnimy i nie chcę tego zepsuć, ale zawsze jak się spotykamy, jak się uśmiechasz, jak jesteś smutna. Zawsze chcę być przy tobie. Chcę, aby łączyło nas coś więcej niż tylko przyjaźń. Kocham Cię od dawna, ale zawsze obawiałem się tego tobie wyznać.
    W kącikach twoich oczu pojawiły się łzy. Były to łzy szczęścia. Na twarzy pojawił się piękny uśmiech.
[T.I] -Chcę. 
[Niall] - Kocham Cię.
[T.I] - Ja ciebie też.
    Niebieskooki zaprosił Cię do tańca. Przytuliliście się do siebie i tańczyliście. W jego ramionach czułaś się kochana i bezpieczna. Niestety zadzwoniła do Ciebie mama z pytaniem gdzie jesteś, bo może po Ciebie podjechać, abyś wróciła. Powiedziałaś jej adres zamieszkania Nialla. Za pół godziny była już na miejscu. Niall dał Ci buziaka na pożegnanie. 
[Niall] - Dobranoc.
[T.I] - Tak. Dobranoc. Kolorowych snów. 
    Weszłaś do samochodu, gdzie czekała na Ciebie mama i odjechałyście do domu.

sobota, 5 stycznia 2013

Seven

 Cześć. Przepraszam, że długo mnie nie było, ale znów wracam. Macie tutaj pierwszą część nowego imaginu. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Życzę miłego czytania. :D

Skrót [T.N.T.] - 'Nazwa Twojego Twittera'  :)



    Jesteś w swoim pokoju. Leżysz zmęczona na łóżku. Właśnie wróciłaś z treningu tenisa. Weszłaś na facebook'a i zauważyłaś, że pod twoim postem jest 69 lajków. Natychmiastowo zaczęłaś się głośno śmiać. Do twojego pokoju wbiegł twój starszy brat Niall Horan.
[Niall] - Coś się stało?! Nic Ci nie jest?!
[T.I] - Haha! Nie, nic mi nie jest! Mam pod postem 69 lajków.
[Niall] - Jakbym widział Hazze.
[T.I] - No widzisz.
    Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek.
[Niall] - Idź otworzyć.
[T.I] - No dobra...
    Zbiegłaś po schodach do drzwi. Gdy otworzyłaś ujrzałaś Stylesa. Nie robiło to na Tobie wrażenia, gdyż ze względu na brata znałaś resztę zespołu i miałaś z nimi bardzo dobre stosunki. Nikt z nich nich jednak nie wiedział, że potajemnie podkochujesz się w loczku. Nie chciałaś się przyznać nawet bratu. Przywitałaś zielonookiego i wpuściłaś go do środka.
[T.I] - Niall! Harry przyszedł *krzyknęłaś*
[Niall] - Ahhh, tak! No tak...
    Chłopak zbiegł na dół.
[Niall] - [T.I]... Zaprosiłem Hazze na noc, bo rodzice wyjechali i pozwolili zaprosić znajomych.
[T.I] - Co?! Dlaczego ja nic o tym nie wiem?!
[Niall] - Trzeba było spytać rodziców.
[T.I] - Ehh..
    Westchnęłaś i poszłaś do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Weszłaś na komputer i puściłaś głośno muzykę z zamiarem wkurzenia brata i Hazzy. Chyba się udało, bo po chwili wszedł do twojego pokoju Niall.
[Niall] - Możesz to troszkę ściszyć?
    Ty byłaś zła i się nie odezwałaś.
[Niall] - No proszę...
[T.I] - Jeszcze czegoś nie wiem?
[Niall] - Nie... No... Tak.
[T.I] - Czego ?!
[Niall] - Bo zaraz przyjdzie jeszcze Liam, Lou i Zayn.
[T.I] - No super...
[Niall] - No, ale podobno ich lubisz?
[T.I] - No tak, ale nie pogadam z nimi o takich rzeczach jak np. chłopcy lub ciuchy.
[Niall] - No tak, ale możesz pograć z nami w butelkę.
[T.I] - No okej.
    Do drzwi po raz kolejny zadzwonił dzwonek. Tym razem Harry krzyknął z dołu, że otworzy. Tobyła reszta członków zespołu 1D. Niall zszedł do nich, a ty znowu zostałaś sama. Grałaś w Angry Birds leżąc na łóżku. Usłyszałaś nagle pukanie do twoich drzwi. Oderwałaś wzrok od telefonu i spojrzałaś w stronę drzwi.
[T.I] - Kto tam?
[Harry] - Harry.
[T.I] - Ok. Wejdź.
    Styles wychylił się tajemniczo zza drzwi.
[T.I] - Czego potrzebujesz?
[Harry] - A zawsze muszę czegoś potrzebować? Chciałem tylko zaprosić Cię do gry w butelkę.
    Hazz uśmiechnął się przyjaźnie.
[T.I] - No okej. To chodźmy.
    Zeszliście razem na dół. Chłopcy widzieli z salonu jak idziesz na schodach tuż za Hazzą.
[Lou] - Ouuuu!
[Niall] - Louis... Ogarnij, to moja siostra.
[Zayn] - Z Hazzą?
[Liam] - On poszedł po nią na górę, bo gramy w butelkę.
[Lou] - Ok, ok... A ja i tak wiem swoje.
    Zeszliście już do salonu gdzie byli chłopcy. Hazza zajął ostatnie wolne miejsce na kanapie. Fotele też były już zajęte.
[Niall] - Chodź na kolana, siostrzyczko!
[T.I] - Nie, dzięki. Usiądę sobie na podłodze, braciszku!
     Zaczęliście grę w butelkę. Pytania i zadania padały... na każdego oprócz Ciebie. Siedziałaś znudzona na podłodze. Nagle wypadło na Ciebie.
[Lou] - Pytanie czy zadanie [T.I]?
[T.I] - Wow! Wypadło na mnie! Na początek niech będzie pytanie.
[Lou] -No ok... To... Gdybyś miała umówić się z którymś z nas, to kto by to był?
    Twoje policzki zrobiły się czerwone. 
[T.I] - No... Harry.
    Zielonooki spojrzał na Ciebie i uśmiechnął się swoim powalającym uśmiechem. Ty się zawstydziłaś i odwróciłaś wzrok. Graliście jeszcze parę kolejek, ale potem skończyliście. Chłopcy pożegnali się i rozeszli. Każdy poszedł w swoją stronę. Został tylko Niall i Hazz, który jak wspomniał twój brat dziś u was nocuje. 
[Niall] - No to może ja pojadę po pizzę?
[T.I] i [Harry] równocześnie - Ok!
    Zaśmialiście się. 
[Niall] - No ok. To jadę. Będę za godzinę lub półtorej. 
[T.I] - Ok. To ja idę do siebie.
[Harry] - To ja poczekam.
    Niall zaczął się ubierać i wyjechał. Patrzyłaś przez okno jak spokojnie odjeżdża swoim autem. Po chwili, gdy nie było go już widać poszłaś na górę do twojego pokoju. Włączyłaś komputer i sprawdziłaś telefon. Nagle twoje drzwi zaczęły się powolnie uchylać. Zza nich wyłonił się loczek. 
[Harry] - Hej, siedzę tak sam na dole i w sumie nie mam co robić. Mógłbym wejść do Ciebie?
[T.I] - No jasne wchodź.
    Styles usiadł na łóżko za tobą i patrzył uważnie co robisz przy komputerze. Ty weszłaś na facebooka, twittera oraz youtube. Puściłaś twoją ulubioną playlistę i pierwszą piosenką, którą usłyszeliście było 'Katty Perry - Firework'. Loczek nadal wpatrywał się w każde twoje kliknięcie myszką. Ty chciałaś być dla niego miła.
 [T.I.] - To może, chciałbyś wejść na coś?
[Harry] - Jeśli mogę to czemu nie. 
    Zamieniliście się miejscami. Teraz to ty byłaś na łóżku, a on przy komputerze. Hazz włączył twittera i natychmiastowo zaczął pisać tweeta: 'Gra w butelkę z chłopakami i [T.N.T]. xX :)'. Nagle odwrócił się w twoją stronę razem z krzesłem. 
[Harry] - To co odpowiedziałaś w grze na pytanie Lou... to była prawda?
[T.I] - No kogoś musiałam wybrać.
[Harry] - No okej. Spoko, spoko. Bo... Dobra, nie ważne. Możesz już wziąć komputer. 
    Uśmiechnął się niby to był miły uśmiech, ale w jego oczach nie wyglądało to tak bajecznie. Ty wyłączyłaś komputer i zaproponowałaś gościowi, abyście poszli oglądać telewizor. On się oczywiście zgodził i już chwilę potem byliście na dole. Ty usiadłaś na jednym brzegu kanapy a on na drugim. Wzięłaś pilot do ręki i włączyłaś telewizję. Pora nie była zbyt wczesna. Leciałaś po kanałach, a Harry wpatrywał się w telewizor. Nagle przez przypadek pilot się zaciął. Prawdopodobnie bateria się wyczerpała. Kanał na którym wylądowaliście był pornograficzny. Ty nie wiedziałaś co zrobić i z zakłopotaniem na siłę dusiłaś guziki w pilocie. Nagle wszedł Niall z pizzą.
[Niall] - Boże! Co wy oglądacie?!
[T.I] - To nie my! Pilot się zaciął no!
[Harry] - My tylko lecieliśmy po kanałach, no i tak nagle...
[Niall] - Nie tłumaczcie się. Daj tego pilota.
    Ty dałaś bratu pilota. On próbował przełączyć, ale mu też się nie udawało. 
[Niall] - No dobra. Wieże wam. 
[T.I] - To ja wyłączę telewizor i chodźmy jeść!
    Wyłączyłaś telewizor, tak jak to przed chwilą powiedziałaś. Wszyscy usiedliście przy stole i zaczęliście jeść fast food'a i popijaliście Coca-Colą. Po najedzeniu ty jako pierwsza ruszyłaś szybkim krokiem do łazienki, aby być w niej jako pierwsza. Udało Ci się. Chłopcy musieli czekać, aż skończysz się kąpać. Nagle wyszłaś w swojej pidżamie i ruszyłaś do swojego pokoju. Próbowałaś zasnąć, ale Ci się to nie udawało. Wzięłaś do ręki swój telefon i znów zaczęłaś grać w Angry Birds. Po pewnym czasie Ci się to znudziło i zasnęłaś.

środa, 8 sierpnia 2012

Six

  Usłyszałaś głos mamy wołający cię na dół. Zeszłaś. Twoja matka i ojczym jak zwykle byli pijani.
[Mama] - [T.I]. Bądź pożyteczna i rusz swój tłusty tyłek po alkohol do sklepu. Wreszcie się na coś przydasz.
[Ojczym] - Słyszysz matkę słoniu! Do sklepu.
  Ty pobiegłaś na górę w myśli, że ta sprawa ucichnie, ponieważ miałaś 17 lat i wstyd Ci było iść po alkohol do sklepu. Miałaś już tego serdecznie dosyć. Postanowiłaś, że uciekniesz z domu. Jednak nie wiedziałaś gdzie. Do ojca nie chciałaś, choć bardzo go kochałaś, to macocha Cię nienawidziła. Ty jej zresztą też nie. Miałaś trochę oszczędności i postanowiłaś opuścić Polskę. Spakowałaś swoje rzeczy w walizkę. Wzięłaś portfel i po cichu wymknęłaś się z domu. Poszłaś na lotnisko i wykupiłaś bilet do Londynu. Po 4 godzinach lotu dotarłaś na miejsce. Nie wiedziałaś co z sobą począć bo nie starczyło Ci na wynajęcie pokoju hotelowego już nie mówiąc o własnym mieszkaniu. Poszłaś po hot-dog'a, bo byłaś bardzo głodna. Zjadłaś go, ale nadal czułaś potrzebę głodu. Co jak co, ale lubiłaś dużo jeść. Gdy już nie wiedziałaś co ze sobą zrobić, doszłaś na most Londyński. Usiadłaś koło torby i wyjęłaś nogi za barierkę. Nagle zaczepił cię jakiś blondyn.
[Niall] - Hej. Mam nadzieję, że nie chcesz skoczyć?
[T.I] - Nie, nie. A tak w ogóle to my się znamy? Bo ja cię skądś kojarzę.
[Niall] - Jestem Niall. Niall Horan. Może kojarzysz zespół One Direction?
[T.I] - Kojarzę? To mój ulubiony zespół! Jak mgłam nie poznać Nialla?!
[Niall] - No niektórzy mnie nie poznają. 
[T.I] - Ale ty jesteś moim naj z 1D! Aż trudno uwierzyć, że zgubiłam się w Londynie bez rodziny i grosza przy duszy, a tu nagle spotykam Nialla. Jak zwykle piękny.
[Niall] - Haha. Nie przesadzaj. Zgubiłaś się? A gdzie mieszkasz? To Cię odprowadzę. 
[T.I] - Mieszkam w Polsce.
[Niall] - No to chyba nie dojdziemy na pieszo. 
[T.I] - Ale ja nie chce tam wracać. Ja wole zginąć z głodu na moście niż tam wrócić.
[Niall] - No ginąć Ci nie pozwolę. To może zamieszkasz ze mną i chłopakami? 
[T.I] - Mam się naprzykrzać najlepszemu zespołowi na świecie?! No co ty. To już wole zginąć niż narobić wam kłopotów.
[Niall] - Ale jakich kłopotów. Choć i nie gadaj. Zabiorę Cię po drodze na lody bo jesteś taka chuda.
[T.I] - Ja nie jestem chuda ja lubię dużo jeść.
[Niall] - No widzisz i już mamy wspólną cechę. 
  Poszliście na lody, a ty po drodze opowiedziałaś mu o swojej sytuacji rodzinnej. On był szczerze zainteresowany. Po godzinnym spacerze doszliście do domu chłopaków.
[Niall] - No wchodź nie wstydź się. 
  Chłopak zaprowadził cię do przytulnego pokoiku na przeciwko swojego. Oprowadził Cię po domu i wszystko wytłumaczył. Potem poszedł o tobie powiedzieć chłopakom. Ty podsłuchiwałaś co mówi i się zarumieniłaś bo słyszałaś sympatyczne komplementy ku tobie. Natychmiast  wzięłaś telefon i powiedziałaś tacie gdzie jesteś. Tata nie wierzył na początku, ale potem powiedział, że w Londynie mieszka jego siostra - Danka. Przypomniałaś sobie kto to bo kiedyś często was odwiedzała. Bardo lubiłaś tą ciocie a ona Ciebie. Tata mówił, że załatwi Ci u niej pokój żebyś nie musiała, ani wracać do polski, ani zajmować miejsca chłopakom. Rozłączyłaś się i czekałaś na telefon od ojca. Rzeczywiście zadzwonił i powiedział, że wszystko załatwione i ciocia przyjdzie po ciebie jutro. Zawołałaś Nialla, aby mu wszystko powiedzieć. 
[Niall] - A obiecasz mi coś?
[T.I] - A co?
[Niall] - Nawet jeżeli się wyprowadzisz będziemy się spotykać?
[T.I] - No pewnie.
[Niall] - A mam jeszcze jedno pytanie.
[T.I] - No pytaj. 
[Niall] - Zostaniesz moją dziewczyną?
[T.I] - No pewnie! 
  Blondyn pocałował Cię. Tobie się to bardzo podobało i odwzajemniłaś pocałunek. Od kolejnego dnia mieszkałaś już u cioci, a tobie i Niallowi układało się wspaniale.

wtorek, 31 lipca 2012

Five

  Siedziałaś przy komputerze. Usłyszałaś głos dochodzący z dołu. To była twoja mama.
[Mama] - [T.I] ! Idź do sklepu po chleb bo się skończył i nie mam z czego zrobić kolacji. 

[T.I] - Dobrze mamo ! Już schodzę. Zostaw pieniądze na komodzie. 
  Ubrałaś bluzę, buty, zeszłaś na dół i wzięłaś w garść pieniądze. Wyszłaś z domu cicho zamykając drzwi. Było już dosyć ciemno na Londyńskich ulicach, bo była 20.00. Nagle usłyszałaś piękny cichy śpiew i granie na gitarze wśród parku. Zaciekawiona skręciłaś w przeciwległą do sklepu uliczkę. Szłaś za słyszanym przepięknym głosikiem. Po chwili znalazłaś się pod starym drzewem. Widziałaś bardzo przystojnego chłopaka, który siedział na ławeczce pod lampą. Zauroczyłaś się. Przez przypadek nadepnęłaś na suchą gałąź, która pękła z hałasem. Chłopaka spojrzał w twoją stronę. Ty się przestraszyłaś i próbowałaś się nie ruszać myśląc, że może uda ci się wtopić w tło. Ale twoja żółta bluza nie wtapiała się w mrok poza tobą. 
[Liam] - Czemu tam tak stoisz? Skoro już jesteś to podejdź. 
  Powiedziawszy to chłopak uśmiechnął się do Ciebie. Ty nieśmiałym krokiem podeszłaś do niego. 
[Liam] - Usiądź. Nie bój się. Nic Ci nie zrobię. Po co tu przyszłaś o takiej porze?
[T.I] - Mama wysłała mnie do sklepu po chleb na kolację, ale usłyszałam bajeczny głos. To ty? 
[Liam] - Haha. Od razu bajeczny. Normalny głos. 
[T.I] - Tak. Mhm... "Normalny". Gdybym ja w połowie umiała śpiewać tak jak ty to by był cud. Co jak co, przepraszam, ale muszę iść do sklepu. 
[Liam] - Poczekaj schowam gitarę i pójdę z tobą. 
  Chłopak po drodze przedstawił Ci się i trochę o sobie opowiedział. Ty uczyniłaś to samo, a on wydawał się bardzo sympatyczny. Odprowadził Cię pod dom i dał swój numer na karteczce. Pod numerem napisał "Dzwoń kiedy chcesz i o której chcesz :)". Poszłaś do domu z zakupami. 
[Mama] - No wreszcie jesteś. Dzwoniłam chyba 3 razy. Czemu nie odbierasz?! Już zostaw chleb na jutro bo dzisiaj jest już 21.20, a do sklepu jest tylko 10 minut w jedną stronę. My już zjedliśmy jajecznicę. Jeśli też chcesz to jest jeszcze na patelni dla Ciebie. 
[T.I] - Dziękuję mamo, też Cię kocham. 
  Zjadłaś po czym poszłaś się umyć i spać. Następnego dnia obudziłaś się o 8.33. Zauważyłaś, że dostałaś SMS'a od Liama: "Może masz ochotę spotkać się dzisiaj o 12.00 na tej samej ławce co wczoraj?". Szybko odpisałaś, że nie ma sprawy. Poleżałaś z godzinkę w łóżku nie mogąc doczekać się spotkania. Ubrałaś się. Zjadłaś śniadanie i poszłaś się umyć. nim się obejrzałaś była 11.30. Założyłaś buty i spacerkiem ruszyłaś w umówione miejsce. Chłopak już czekał. Podeszłaś do ławki a on dał ci czerwoną różyczkę. 
[Liam] - To dla Ciebie na znak twojej urody.
[T.I] - Ojeju. Dziękuję. To słodkie. 
  Dałaś mu buziaka w policzek, a on się zaczerwienił. 
[Liam] - To gdzie idziemy? 
[T.I] - A może ty wybierzesz?
[Liam] - Wesołe Miasteczko? 
[T.I] - Super. 
  Poszliście do wesołego miasteczka, gdzie płaciło się 20 $ za samo wejście a potem już wszystko za darmo. Weszliście. Bawiliście się świetnie. Byliście już na prawie wszystkim. Zostało wam parę kolejek na których nie byliście. Liam prosił się, abyś weszła z nim na kolejkę, która jeździ do góry nogami. Ty się jednak bałaś. 
[Liam] - Nie bój się. Przy mnie nic ci się nie stanie. Będę cię przytulał jeśli zechcesz usiąść koło mnie. 
[T.I] - No dobrze, jak będziesz mnie przytulał to wsiądę. 
  Uśmiechnęłaś się i poszliście. Liam jak obiecał tak zrobił. Przytulał Cię przez całą jazdę. Po wyjściu stwierdziłaś, że nie było to najgorsze. A zwłaszcza, że Liam był przy tobie. Musiałaś już jednak iść do domu. Chłopak odprowadził Cię. Ale zrobił coś nieoczekiwanego. Pocałował Cię pod twoim domem. Ty odwzajemniałaś pocałunek bo nie miałaś nic przeciwko temu.
[Liam] - [T.I]. Chcesz być moją dziewczyną?
[T.I] - I tak zostaliście parą. 
  Gdy weszłaś do domu i zobaczyłaś uśmiechniętą mamę przy oknie zawstydziłaś się i pobiegłaś na górę. Tam rozmyślałaś o twoim chłopaku.

wtorek, 17 lipca 2012

Four

 No starałam się aby imagin był smutny... Pewnie się nie udało no, ale niech będzie ; P
  Do czytania włącz piosenkę. A jak się skończy to od nowa ; ))



  Pewnego deszczowego wieczoru siedziałaś sama w pokoju, ponieważ twoi rodzice wyjechali do kurortu na weekend. Włączyłaś komputer, bo nie miałaś co robić. Puściłaś muzykę jak najgłośniej się dało. W pewnej chwili dostałaś wiadomość na GG. Była ona od twojego kochanego chłopaka: "[T.I]... Chyba nam się nie układa. Moje uczucie wyblakło z biegiem czasu. Już nie istnieje. Niestety. To koniec." Załamałaś się. Pobiegłaś do łazienki, otworzyłaś szufladę, wyjęłaś żyletki i już miałaś przeciąć sobie żyłę, ale byłaś za słaba, aby się pociąć. Była już 22:00. Pobiegłaś do najbliższego mostu. Weszłaś już za barierkę, kiedy nagle podjechał pomarańczowy samochód. 
[Lou] - Nie skacz!
[T.I] - Kim jesteś ?! Dla czego mam cię słuchać ?
[Lou] - Bo Cię kocham.
  Nieznajomy złapał Cię i wyciągnął zza barierki mostu, po czym złapał Cię za nadgarstki i przytulił do siebie.
[Lou] - Jestem Louis... Louis Tomlinson.. Pamiętasz ?
[T.I] - Coś kojarzę, powiedz więcej.
[Lou] - Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi w gimnazjum.
[T.I] - Lou ! To naprawdę TY !
[Lou] - Tak !
[T.I] - Ale.. Ale.. Co miało znaczyć "Kocham Cię" ?
[Lou] - Znaczyć to miało, że Cię kocham. Już od dawna próbowałem Cię znaleźć, ale mi to nie wychodziło. Mój dawny znajomy powiedział mi, gdzie mieszkasz i, że akurat jesteś po zerwaniu z chłopakiem i mam jechać zobaczyć czy wszystko w porządku. A tak w ogóle. Jak tam samopoczucie ? Lepiej Ci już ?
[T.I] - Odkąd przybyłeś... Tak.
  Po chwili wasze usta złączyły się.
[T.I] - To.. Może.. Przyjdziesz dziś do mnie ? Mam wolną chatę. Możesz przyjść na noc. Przyjmujesz propozycję ?
[Lou] - Jak miałbym odmówić takiej śliczności jak ty ?!
  "Przyjaciel" zaprosił cię do samochodu otwierając Ci przy tym drzwi. Wsiadłaś, a po chwili byliście już na miejscu. Weszliście do domu. Zaprosiłaś go do salonu i usiadłaś zapraszając go do siebie. Włączyłaś TV i poszłaś po chrupki. Zaczęłaś jeść i częstowałaś przy tym Louisa. Po 2 godzinach rozmawiania i oglądania ziewnęłaś.
[T.I] - Wiesz... Chyba jestem już śpiąca.
[Lou] - Ja też zaczynam robić się zmęczony.
[T.I] - Dobrze. Poczekaj, pójdę zrobić Ci łóżko w pokoju gościnnym, abyś mógł się wyspać.
  Jak mówiłaś tak zrobiłaś. Po wykonaniu czynności zawołałaś gościa i pokazałaś gdzie jest łazienka. Następnie poszłaś wziąć prysznic i spać do twojego pokoju. Następnego dnia, obudziłaś się, podeszłaś do szafy i zaczęłaś szukać ubrań. Założyłaś niebieskie rurki i białą bluzkę z flagą Wielkiej Brytanii. Poszłaś do pokoju gościnnego, aby obudzić Lou. 
[T.I] - Wstawaj śpiochu. Co na śniadanie ? Jajecznica i bekon, może być ?
[Lou] - Mmmmm... Brzmi przepysznie. 
  Powiedział ziewając, a ty poszłaś do kuchni przygotować jedzenie. Gdy już nakładałaś właśnie wszedł Louis.
[Louis] - Witaj księżniczko.
  Uśmiechnął się, a ty się zawstydziłaś. Odłożyłaś patelnię, po czym schowałaś do zmywarki.
[T.I] - No to smacznego. 
[Louis] - Dziękuję i wzajemnie. 
  Zjedliście ze smakiem, a później poszliście do ogrodu. Ze względu, że niedaleko było jezioro to postanowiliście się tam wybrać. Wzięłaś koc i poszliście. Na miejscu wspólnie rozłożyliście koc. Porozmawialiście chwile i przytuliliście się do siebie. Po chwili Lou zdjął koszulę oraz spodnie i został w samych bokserkach. Wziął rozbieg i wskoczył do jeziora. Ty zaczęłaś się śmiać. On zaprosił Cię do wody. Ty się nie zgodziłaś jednak chłopak nie prosił Cię dalej tylko podszedł, wziął Cię na ręce i wszedł z tobą do jeziora. Pomyślałaś, że w sumie nie jest tak źle i kąpaliście się ze śmiechem. Po zabawie wyszliście z wody i usiedliście na kocu, aby wyschnąć. Patrzyliście w niebo i wspominaliście czasy gimnazjum. Po 4 godzinach byłaś już przy domu. Pożegnałaś się z Lou i chłopak odjechał. Uważałaś, że to były najlepsze dni twojego życia. Po chwili nadjechali twoi rodzice opowiadając jak było miło. Za tydzień dostałaś telefon od Lou. 
Byłaś w szkole, więc nie mogłaś odebrać. Oddzwoniłaś później. Był piątek i miałaś już wolne.
[Lou] - Witaj kochana. 
[T.I] - No hej. Co u Ciebie kocie ?
[Lou] - A dobrze a u Ciebie ? Może masz ochotę spotkać się spotkać ? Dziś o 19:00 w kawiarni "Rose's" ? 
[T.I] - A u mnie też. No pewnie ! Na pewno będę. 
[Lou] - To się cieszę. Do zobaczenia księżniczko. 
[T.I] - Do zobaczenia książę.   Kocham Cię ! 
[Lou] - Ja Ciebie też. 
  Byłaś taka szczęśliwa. Ubrałaś piękną turkusową sukienkę i buty w tym samym kolorze. Zrobiłaś lekki makijaż i ruszyłaś. Po chwili byłaś już na miejscu. Czekałaś i co chwilę spoglądałaś na zegarek. Minęły już 2 godziny od 19:00. Wkurzyłaś się i wróciłaś do domu. Po chwili dostałaś kolejny telefon. 
[Lekarz] - Dzień Dobry.!
[T.I] - Witam. Kto mówi ? 
[Lekarz] - Jestem lekarzem szpitalnym. 
[T.I] - Mhm. A czego pan ode mnie chce ? 
[Lekarz] - Zna pani Louisa Tomlinsona ? 
[T.I] - Tak. A co się stało ? 
[Lekarz] - Louis idąc na randkę do swojej dziewczyny został z pośpiechu potrącony przez ciężarówkę. 
  Zaczęłaś ronić łzy. 
[T.I] - Już jadę. 
  Powiedziałaś szlochając. Jak najszybciej się dało dojechałaś na miejsce. 
[T.I] - Louis Kochanie ! 
[Lou] - [T.I] ! 
[T.I] - Co się stało ? 
[Lou] - Spieszyłem się do Ciebie i nie zauważyłem ciężarówki. 
[T.I] - Nie martw się ! Zdążymy wyjść jeszcze nie raz, do kina czy gdzieś. 
[Lou] - Ale [T.I]... Ja nie przeżyję. Mam pękniętą czaszkę. Krew mi się przelewa do mózgu. Ale nie martw się. Będę Cię obserwował i bronił oraz zawsze będę przy tobie. Do chwili, aż się spotkamy razem w tamtym świecie. Kocham Cię..
[T.I] - Ja Ciebie też ! 
  Niestety to były ostatnie słowa jakie powiedział Louis. Wybuchnęłaś płaczem. Przytuliłaś jego ciało. Odbył się pogrzeb. Ty zostałaś najdłużej z gości przy grobie. Siedziałaś na ławeczce i czułaś, że Lou jest przy tobie tak jak obiecał Ci przed wyjściem z Ciała.